Jadąc samochodem, pracując, spędzając czas z
rodziną... robiąc cokolwiek - jesteśmy często zaplątani w nasz umysł. Pogrążeni
w przyszłości lub przeszłości. Zapętlamy się, martwimy, nakręcamy spiralę
emocji, które nie sprawiają, że stajemy się szczęśliwsi.
To zaplątanie
zabiera nam czasem bardzo dużo naszej siły, która mogłaby się spokojnie przydać
tu i teraz. Jak się wyplątać?
Warto spojrzeć na
to, co się powtarza, co wraca, co niepokoi. Uznać, że to jest, ale nie
utożsamiać się z myślą, czy emocją tak, jakbyśmy tylko tą myślą, czy emocją
byli. Czasem niektóre rzeczy potrzebują wybrzmieć, czasem namawiają do zmiany,
czasem rany wymagają uleczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tendencję
do uciekania od tu i teraz (lub raczej - nasz umysł ma). Jak gdyby tu i teraz
nie było wystarczająco bogate. Czyżby?
Wszelkiego rodzaju
techniki uważności, koncentracji (często połączonej z odprężeniem) sprzyjają
powrotowi do tego, co realnie mamy - do tu i teraz. Dzięki temu to, co w danym
momencie robimy, będzie zrobione lepiej. Dajemy temu bowiem 100% naszej uwagi.
Bez względu na to, czy uwagę tę dajemy projektowi, nad którym pracujemy, czy
ukochanej osobie, z którą w tym momencie spędzamy czas.
Samo zaobserwowanie,
że nie jesteśmy obecni, daje pewnego rodzaju przestrzeń na powrót. Powrót do
zmysłów, które są naszymi narzędziami w kontakcie z tym, co nas otacza.
Warto znaleźć czas
na zamknięcie oczu, głęboki wdech i wydech, poczucie dotykiem faktury naszego
ubrania i przywołanie umysłu do tego, co mamy na tu i teraz. Co teraz czuję? I
wrócić do naszych dalszych zadań.
Coachingowo:
Co masz z tego, że
Twój umysł podąża tam i wtedy?
Co masz z tego, że
Twój umysł jest tu i teraz?
Ile bycia w tu i
teraz potrzebujesz?